Tempo Białka - strona nieoficjalna

Mimo że podczas ostatnich potyczek towarzyskich na ławce białczan brakowało miejsca, to w piątek w Zagórzu zjawiła się jedynie 14-osobowa kadra. Z różnych względów zabrakło: Bartłomieja Goryla, Bartłomieja Ficka, Michała Bisagi, Tomasza Ficka, Łukasza Drewniaka, Michała Marka, Mateusza Korbla, a także jednego z najnowszych nabytków - Grzegorza Motora. Znanym problemem był też brak doświadczonych młodzieżowców, wobec czego debiut w ligowym meczu zaliczyli juniorzy: Marcin Sala oraz grający pełne 90 minut w bloku defensywnym Kamil Białończyk.

Drobnym pocieszeniem dla trenera Przemysława Galuszki, że kilkanaście godzin przed meczem do kraju powrócił i awaryjnie ściągnięty do Zagórza został Jan Woźny, który zagrał nawet przez pół godziny, ale widać było w jego poczynaniach brak regularnych treningów w ostatnich tygodniach.

Po długiej przerwie spowodowanej kontuzją do wyjściowego składu wrócił też Mariusz Bielarz, który stworzył parę stoperów z Szymonem Markiem. Spodziewano się, że z tyłu zagra raczej Krzysztof Skrobacz, ale szkoleniowiec zdecydował, że będzie on partnerem Grzegorza Pacygi w środku pola. Wobec absencji Goryla, do napadu przesunięty został Michał Puzik, a jego pozycję na skrzydle zajął młody debiutant - Marcin Sala.

Przyjezdni nie byli pewni swego przed pierwszym gwizdkiem. Diabeł jednak nie okazał się taki straszny i Tempo w pierwszej połowie miało optyczną przewagę, a także próbowało narzucać swój styl gry. Nieźle prezentował się na boku Gałuszka. Grający trener w pierwszej części mógł zanotować dwie asysty, ale jego bardzo dobrych dośrodkowań nie potrafili wykorzystać, kolejno: Młynarczyk oraz Skrobacz. Zagórzanie nie zareagowali jednak na ostrzeżenia ze strony gości i w 30. minucie Artur Kominiak musiał w końcu wyciągnąć futbolówkę z siatki. Po akcji środkiem Sebastian Młynarczyk obsłużył podaniem Michała Puzika, a ten niebrzydkim strzałem z kilkunastu metrów dał sobie i kolegom powody do radości.

W pierwszym kwadransie drugiej połowy "obudzili się" w końcu gracze z Zagórza i zepchnęli rywali do defensywy. Ich intensywne próby szybkiego doprowadzenie do remisu jednak spełzły na niczym. Dobrze broniący i asekurujący białczanie nie pozwolili wbić sobie gola i przetrwali trudniejszy okres. Potem potyczka wyrównała się i stuprocentowych sytuacji nie oglądaliśmy przez dłuższy czas. Kilka minut przed końcem, gdy ekipa z Białki raczej myślała już tylko o spokojnym dowiezieniu wyniku do końca, zagórzanie wreszcie wykreowali sobie piłkę meczową. Sam na sam z nowym bramkarzem Tempa wyszedł wprowadzony w drugiej połowie Marcin Bała, ale przegrał pojedynek z Piotrem Kłapytą, dzięki czemu ten ostatni został bohaterem końcówki.

• Komentarzy [0]
• czytano: [1231]
• DO